Strony

Wedding and sombre hair

2015/09/06 - 18:09

Hej kochani ♥


Dość długo mnie tu nie było, ale to wszystko dlatego, że miałam problemy z internetem, w sumie dalej mam i na chwilę obecną korzystam z pakietu komórkowego (składam pokłony wynalazcy opcji 'udostępnianie internetu').

Ostatnimi czasy trochę się działo w moim życiu, ale nie nie, w większości to nic takiego wow.
Pierwszą kwestią jest ślub mojego sąsiada i długoletniego przyjaciela rodziny, który miał miejsce pod koniec sierpnia. Przyznam Wam szczerze, że to był jedyny ślub, do którego nie mogłam się doczekać (a w tegoroczne wakacje mam ich 4, mówię 'mam', bo za tydzień jestem zaproszona na następny).
Co do samego ślubu, to skłamałabym mówiąc, że się na nim nie wzruszyłam.
Kiedy tak stałam w kościele i słuchałam słów przysięgi czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Bardzo poruszyło mnie to, gdy Piotrek, człowiek, którego znam od urodzenia, wypowiadał słowa: 'Ja Piotrek, biorę sobie ciebie Agnieszko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci'. Zawsze wzruszają mnie takie momenty, ale w tamtej chwili myślałam, że nie wytrzymam i się popłaczę. Ostatecznie udało mi się opanować i do końca ceremonii stałam tam, jak dureń z uśmiechem przyklejonym do twarzy, który nie chciał zejść do jej końca.

Jeśli chodzi o wesele, to bardzo fajnie się bawiłam. Choć w sumie na początku myślałam, że wynudzę się tam na śmierć z powodu małej liczby osób w moim przedziale wiekowym, a załamałam się tym bardziej, kiedy zobaczyłam, że na sali jest tylko jeden chłopak, którego do tego przedziału można było wliczyć.
Trochę czasu spędziłam na rozmowie z moim bratem i jego dziewczyną, a także na pogawędce z moją siostrą, która niestety około 23 dopełniła swojego postanowienia, czyli się upiła, robiąc przy tym niezły obciach (pozwólcie, że oszczędzę już sobie rozpisywanie faktu, że następnego dnia plotkowała o tym cała wioska).
Kiedy zrezygnowana wracałam na salę, zaraz po tym, jak pomogłam zmienić buty mojej wstawionej STARSZEJ siostrze, podszedł do mnie chłopak (tak, właśnie ten, który jako jedyny zaliczał się do wcześniej wspomnianej kategorii) i zaprosił mnie do tańca.

I właśnie w tym momencie stało się coś strasznego, złamałam obcas w moich ulubionych szpilkach, słyszycie mój płacz?
No dobra, może nie do końca go złamałam, po prostu odpadł (?), nie wiem, jak to określić. Najważniejsze jednak jest to, że szewc nie powinien mieć problemu, aby to naprawić.
A wracając do tego chłopaka (K.). Początkowo zatańczyłam z nim do dwóch piosenek i dowiedziałam się, że jest studentem (a nie wyglądał, hihihihi, *szczera do bólu*). Kiedy odeszłam do stolika, żeby odetchnąć, po pewnym czasie mama powiedziała, żebym poszła z nią zatańczyć (hmm, a jeszcze niedawno narzekała, że bolą ją nogi). Gdy z zażenowaniem patrzyłam na dzikie pląsy mamy, podszedł do nas jakiś mężczyzna i zaczął z nami tańczyć w kółku. Nie trwało to jednak długo, ponieważ już kilka sekund po tym, obok mnie pojawił się K. i poprosił mnie do tańca. Tym razem nie skończyło to się jednak na dwóch piosenkach, ponieważ wyszło na to, że tańczyłam z nim do końca mojego pobytu na tej imprezie. Zawsze, kiedy kończył się utwór, proponował mi następny taniec twierdząc, że bardzo dobrze mu się ze mną tańczy i, tutaj proszę o uwagę!, dowiedziałam się, że seksowniesię poruszam. No pliss, że niby ja się seksownie poruszam? Trochę zwyłam, ale pozostawiłam to bez komentarza.

W momencie, w którym oznajmiłam mu, że muszę się zbierać, zapytał, czy mógłby ze mną jakoś utrzymać kontakt i poprosił mnie o numer telefonu. Dałam mu go, pomimo tego, że nie był w moim typie, no ale przecież zawsze mógłby być moim nowym znajomym.
Następnego dnia zobaczyłam, że zaprosił mnie na fb, przyjęłam i już po chwili napisał z zapytaniem, czy nie bolą mnie nogi. Popisaliśmy jeszcze trochę, ale rozmowa jakoś nam się nie kleiła i na tym się skończyło.
To w sumie byłoby na tyle, jeśli chodzi o te wydarzenie.


Mam jednak jeszcze jedną rzecz, którą chciałabym się z Wami podzielić. Otóż kilka dni przed wyżej opisaną uroczystością,wybrałam się do fryzjera i zrobiłam sobie sombre! Od tej pory jestem blondynką.
Prawdę mówiąc to do tej pory jeszcze to do mnie nie dotarło, zważywszy na to, że to było moje pierwsze farbowanie. Bardzo się tego bałam, że nie wyjdzie tak, jakbym chciała albo, że kolor nie będzie mi pasować. Żeby nie zapeszać nie mówiłam nic moim znajomym. Ostatecznie jednak jestem bardzo zadowolona z rezultatu, a moja rodzina stwierdziła, że tak mi do twarzy. Nawet moja siostra obdarowała mnie pochlebną opinią, a uwierzcie mi, to nie jest coś, co z łatwością można usłyszeć.

Nie mam żadnego zdjęcia, które pokazywałoby, jak wygląda to z tyłu, ale znalazłam jakieś, które oddaje to w pewnym stopniu.



Na koniec zostawiam Was z nową dawką kochanych pastelowych chmurek ♥




Paulinetta, xxx